europejska reforma prawa autorskiego
Prawo autorskie

Europejska reforma prawa autorskiego

Od kilku dni w Internecie toczy się gorąca dyskusja dotycząca europejskiej reformy prawa autorskiego. Wynik procesu legislacyjnego nad projektem Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym zadecyduje o dalszym losie praw autorskich właśnie w Internecie. Najwięcej kontrowersji budzi tzw. „podatek od linków” oraz filtrowanie Internetu.

 

Europejska reforma prawa autorskiego

 

Projekt trafił do Parlamentu Europejskiego we wrześniu 2016 roku. Z jego treścią można zapoznać się tutaj. Jak wskazano w motywie 6 projektu, celem dyrektywy jest

osiągnięcie właściwej równowagi między prawami i interesami autorów i innych podmiotów praw a prawami i interesami użytkowników.

 

Podkreśla się również, że wyjątki i ograniczenia przewidziane w dyrektywie

mają zastosowanie jedynie w niektórych szczególnych przypadkach, które nie kolidują z normalną eksploatacją utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną ani nie powodują nadmiernego uszczerbku uzasadnionych interesów podmiotów praw.

 

Motorem zmian jest w szczególności szybki rozwój technologii cyfrowych, który zmienia sposób, w jaki tworzy się, produkuje, rozpowszechnia i eksploatuje utwory. Dyrektywa stanowi zatem próbę dogonienia rzeczywistości technologicznej przez rzeczywistość prawną. Pomimo jednak, zdawałoby się szczytnych motywów twórców projektu, budzi on wiele emocji. Kontrowersje skupiają się w szczególności wokół dwóch propozycji tj. artykuł 11 i artykuł 13 projektu dyrektywy.

 

Dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców i „podatek od linków”

 

Zgodnie z artykułem 11 ust. 1

Państwa członkowskie zapewniają wydawcom publikacji prasowych prawa przewidziane w art. 2 i art. 3 ust. 2 dyrektywy 2001/29/WE w zakresie cyfrowych sposobów korzystania z ich publikacji prasowych.

 

Przepisy dyrektywy z 2001 roku, do których odwołuje się projektowana dyrektywa, przewidują natomiast wyłączne prawo do zezwalania lub zabraniania bezpośredniego lub pośredniego, tymczasowego lub stałego zwielokrotniania utworu, przy wykorzystaniu wszelkich środków i w jakiejkolwiek formie, w całości lub częściowo przysługuje ich twórcom.

 

W motywach do projektowanej dyrektywy wyjaśniono, że

należy uznać organizacyjny i finansowy wkład, jaki wnoszą w produkcję publikacji prasowych wydawcy, i stworzyć dla nich zachęty, aby zapewnić stabilność branży wydawniczej. Należy zatem przewidzieć na poziomie unijnym zharmonizowaną ochronę prawną publikacji prasowych w odniesieniu do korzystania cyfrowego. Taką ochronę należy skutecznie zagwarantować poprzez wprowadzenie w prawie Unii praw pokrewnych do praw autorskich, dotyczących zwielokrotniania i podawania do publicznej wiadomości publikacji prasowych w zakresie korzystania cyfrowego.”

wobec czego

prawa przyznane wydawcom publikacji prasowych zgodnie z niniejszą dyrektywą powinny mieć ten sam zakres co prawa do zwielokrotniania i publicznego udostępniania, o których mowa w dyrektywie 2001/29/WE, w zakresie, w jakim dotyczy to korzystania cyfrowego.

 

Wydawcy uzyskają więc prawo do kontrolowania kto i w jaki sposób wykorzysta ich materiały w Internecie (tzw. prawo pokrewne wydawców). Będzie wiązać się to z koniecznością uzyskania zgody wydawcy na skorzystanie z danej publikacji, poprzez zawarcie dodatkowej umowy licencyjnej z wydawcą (tzw. podatek od linków). Źródłem zaproponowanych zmian są  bowiem twierdzenia wydawców, iż

tracą zyski na masowym linkowaniu przez pośredników. Twierdzą oni, że odbiorcy artykułów i innych treści rzadziej odwiedzają źródłowe strony jeśli mogą zorientować się w zawartości artykułu na stronie pośrednika. Nie oglądają tym samym reklam i nie płacą za dostęp. Próba wprowadzenia prawa pokrewnego wydawców jest efektem dyskusji nt. przepływów finansowych w systemie ochrony własności intelektualnej.[1]

 

Prawo pokrewne wydawców mają wygasać 20 lat po opublikowaniu danej publikacji prasowej. Termin ten zaś ma być liczony od pierwszego stycznia roku następującego po dacie opublikowania.

 

Filtrowanie Internetu – art. 13

 

Największy sprzeciw budzi jednak artykuł 13, zgodnie z którym

Dostawcy usług społeczeństwa informacyjnego, którzy przechowują i zapewniają publiczny dostęp do dużej liczby utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez swoich użytkowników, we współpracy z podmiotami praw podejmują środki w celu zapewnienia funkcjonowania umów zawieranych z podmiotami praw o korzystanie z ich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną bądź w celu zapobiegania dostępności w swoich serwisach utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zidentyfikowanych przez podmioty praw w toku współpracy z dostawcami usług. Środki te, takie jak stosowanie skutecznych technologii rozpoznawania treści, muszą być odpowiednie i proporcjonalne.

 

Regulacja ta nakłada na platformy internetowe, w których użytkownicy publikują treści, obowiązek podejmowania działań celem przeciwdziałania naruszeniom praw autorskim. Zmienione zostają zatem zasady odpowiedzialności za naruszenia w Internecie. Serwisy będą zmuszone do prewencyjnego monitoringu zamieszczanych treści przez ich użytkowników. W przypadku stwierdzenia naruszenia zobligowane będą do zablokowania treści. Zgodnie z regulacjami obecnie obowiązującymi, odpowiedzialność za zamieszczanie materiałów naruszających prawa przysługujące osobom trzecim ponoszą użytkownicy, którzy je opublikowali. Serwisy zaś mają obowiązek ich usunięcia w przypadku, gdy powezmą informację o nielegalnym charakterze treści.

 

Platformy internetowe będą zobowiązane od wdrożenia algorytmów filtrujących, które będą automatycznie badać zgodność z prawem zamieszczanych materiałów. Doświadczenie pokazuje jednak, że algorytmy te często działają wadliwie. Przykładem z ostatnich dni jest usunięcie materiałów edukacyjnych MIT przez Youtube. Rozwiązanie to może powodować brak dopuszczenia przez algorytmy filtrujące do opublikowania takich materiałów jak memy, materiały o charakterze satyrycznym czy prowadzenie livestreamów.

 

Reakcje na kontrowersyjne regulacje

 

Proces wprowadzania zmian w prawie europejskim w Europie jest szeroko komentowany m.in. przez Cyfrowe Centrum, które jak samo o sobie mówi „walczy o to, by europejska reforma prawa autorskiego skutkowała przepisami chroniącymi interesy użytkowników, twórców, edukatorów i naukowców”. W odpowiedzi na projektowane zmiany, Cyfrowe Centrum prowadzi akcję informacyjną  wskazując na zagrożenia dla wolności użytkowników Internetu, które niesie za sobą reforma. Zachęca przy tym do kontaktu z europosłami i wyrażenia swojego sprzeciwu przeciwko projektowi w obecnej formie. Więcej informacji można znaleźć na stronie Centrum poświęconej reformie prawa autorskiego, wydarzeniu na Facebooku „Nie dla filtrowania Internetu”  oraz na stronie internetowej #SaveYourInternet.

 

W kontekście proponowanego artykułu 13 dyrektywy, Cyfrowe Centrum wskazuje na następujące niebezpieczeństwa:

  1. zagrożenie dla wolności wypowiedzi. Odtąd to nie użytkownicy będą decydowali, co publikują w internecie, ale platformy internetowe wyręczające się algorytmami.
  2. Filtrowanie internetu to po prostu cenzura prewencyjna – obecnie treści naruszające prawo też mogą zostać usunięte bądź zablokowane, ale już po publikacji, a nie przed.
  3. Zautomatyzowane systemy filtrowania treści nie są zdolne do weryfikacji, czy treści rzeczywiście naruszają prawa autorskie (i każde inne prawo).
  4. Artykuł 13 zmusi serwisy internetowe do aktywnego monitorowania treści udostępnianych przez swoich użytkowników, co stoi w sprzeczności z zasadą, zgodnie z którą „nie ma ogólnego obowiązku monitorowania”, o której mowa w dyrektywie o handlu elektronicznym.[2]

 

Zaniepokojenie proponowaną reformą prawa autorskiego w Europie, w szczególności wprowadzeniem artykułu 13 dyrektywy, wyraziło również 57 organizacji zajmujących się prawami człowieka i prawami cyfrowymi z całej Europy. Już na jesień 2017 roku wystosowały one list otwarty, w którym wskazano, iż „uchwalenie regulacji w ówczesnym brzmieniu doprowadziłby do nadmiernego filtrowania i usuwania treści, a jednocześnie stale monitorowałby aktywność użytkowników w Internecie, a co zaś naruszałyby wolność wypowiedzi, wolność informacji, a także prywatność.”[3]

 

Co dalej z reformą?

 

20 czerwca 2018 roku odbyło się głosowanie w Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego JURI, w którym przyjęto proponowane regulacje. Teraz zostaną podjęte negocjacje trójstronne z państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Następne głosowania nad projektem dyrektywy planowane są na jesień tego roku.

 

******

[1] https://centrumcyfrowe.pl/dodatkowe-prawo-pokrewne-wydawcow/

[2] https://centrumcyfrowe.pl/blog/2018/02/20/monitorowanieinternetu/

[3]https://www.liberties.eu/en/news/delete-article-thirteen-open-letter/13194?utm_source=POLITICO.EU&utm_campaign=91f2de513a-EMAIL_CAMPAIGN_2017_10_16&utm_medium=email&utm_term=0_10959edeb5-91f2de513a-190133949

 

 

zdjęcie – geralt, serwis –  pixabay.com